Wszystko co dobre...
Land Sagan 5 dobiegł końca. Najgorsza jednak jest cisza po burzy... burzy organizacyjnej. Układanie trasy, pożyczanie samochodów bo nasz Lando dalej jest w SPA, załatwianie, nagrywanie, potwierdzanie, dzwonienie, poganianie, czy zarwanie nocki przy przepisywaniu roadbooka do trzeciej w nocy i inne organizacyjne tematy związane z imprezą kończą się nagle kiedy z imprezy wyjeżdża ostatnia załoga. Szkoda. Człowiek jest taki nakręcony, że kolejnego weekendu z chęcią zrobiłby kolejny Land Sagan. Zostaje tylko pustka i uśmiech na twarzy, że kolejny raz wszystko dobrze wyszło i wszyscy byli zadowoleni.
Tym razem podążaliśmy śladami Stefana. Chłopaczek przyjechał do Żagania za pracą. Skierowany przez dopiero co poznanego na PKP jegomościa udaje się za pracą do PGRów. W pierwszym nie znajduje pracy więc udaje się do kolejnych przemierzając tym samym powiat Żagański wzdłuż i wszerz. By się nie zgubić, na trasie o długości ponad 100km, Stefan odpowiednio ją zaznaczał. Nasi uczestnicy musieli ją kolejno odkryć. Po drodze okazało się, że Stefanowi wcale do pracy nie było aż tak spieszno. Ostatecznie znalazł skarb i zamienił go na czerwonego malucha i swoje ulubione złote trunki, którymi podzielił się z uczestnikami na mecie.
Najszybciej trasę Stefana pokonała załoga pod kierownictwem Michała Tomaszewskiego zajmując tym samym pierwsze miejsce. O pół piwa wolniejsza była załoga Adama Sporyszkiewicza, a niecałe dwa piwa później przyjechała załoga Mariusza Szadego.
Przez ostatnie pięć edycji Land Sagan wspaniałymi nagrodami wspierały nas firmy Mini Land oraz AFC Land za co serdecznie Wam dziękujemy! :)
A firmie Properspektywa.com dziękujemy za zdjęcia a "Koszulkowemu Konceptowi" za zarypiste naklejki! :)
GLiM
#czucprzygode
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz