Dolina Baryczy i Adrenalina


Było tak..

Pojechałem na Dolinę Baryczy organizowana przez "Jacku" razem z Beatą i Krzyśkiem. Do nas na miejscu dołączył Jacek, który specjalnie przyjechał z Krakowa oraz kilkanaście Landów z załogami z całej Polski.

Tematem zjazdu było jak zwykle spotkanie się ze znajomymi z forum Land Rovera oraz wspólne jeżdżenie. Niektórzy z nas zdecydowali się odpowiednio na wcześniej zarezerwowany przez Kosia skok ze spadochronem w szkole Ojciec Tandem Skydive.
poRANGE ROVERek

Sam przejazd na miejsce spotkania okazał się pełnym przygód. Na trasie Legnica - Wrocław spotkaliśmy się z Polarem jadącym dopiero co zakupionym Range Roverze Classic. Pośmialiśmy się i dla równowagi wymieniliśmy się pasażerami ruszyliśmy w drogę. Po kilku kilometrach i kilku wyprzedzonych osobówkach Rysiek, bo takie imię dostał Range Rover, postanowił, że upuści sobie trochę płynu chłodzącego na środku autostrady zachlapując słodkim i tłusty płynem wszystkie samochody wokoło. Zjechaliśmy na zatoczkę, maska w górę. Pierwsza diagnoza to dziurawa chłodnica. Na kinetyku zaholowaliśmy auto na najbliższy zjazd z autostrady i postanowiliśmy jeszcze raz rzucić okiem na uszkodzenie. Jak się okazało, pękł wąż płynu chłodzenia. Nic ważnego. Szczególnie jeśli jest się w środku pola. Z doświadczenia wiem, że średnica wewnętrzna węża to ok 16mm. Szybko pojechałem do najbliższej wioski a tam zagadując wesołą Panią, która w stodole miała chyba z pięćdziesiąt silników, uzyskałem wąż odcinając go od kawałka żelastwa.
Kilka prób założenia przewodu i oparzeń później byliśmy znowu na autostradzie i mknęliśmy czym prędzej do Wrocławia a stamtąd kierunek Ostrów Wielkopolski.

Trafiliśmy w końcu na miejsce imprezy. Przywitaliśmy się ze wszystkimi i zaczęliśmy wspólną integrację przy ognisku, która trwała chyba do piątej rano. Po drodze zwiedziliśmy pałacyk, w którym była kiedyś szkoła Leśników. Piękny budynek Niestety popadający w ruinę. Wspaniałe wykończenie i klimat. Szczególnie w nocy przy świetle gasnących latarek i z taką ekipą odkrywców z jaką się tam znalazłem. Przez niektóre sytuacje myślałem, że pęknie mi brzuch ze śmiechu a serce eksploduje ze strachu w ciemnych zakamarkach budynku...
Kolejny dzień przywitał nas - chyba wszystkich ogólnym zmęczeniem materiału. My szykowaliśmy się na skok ze spadochronem a druga część gości na jazdę po trasie, którą przygotował Jacku.


Kiedy dotarliśmy do Michałkowa i przeszliśmy szybkie formalności wraz ze szkoleniem, ubraliśmy się w odpowiednie stroje nadszedł czas wylotu...
Kto leciał odrzutowcem, ten wie, że to ciężka maszyna i płynie komfortowo w powietrzu. Latanie małym samolotem w ścisku, ze świadomością tego, że zaraz się z niego wyskoczy podnosi adrenalinę prawie do "czerwonego pola". Niektórzy to czerwone pole mają koloru zielonego co wyraźnie można sczytać z ich twarzy...


Kiedy już widzisz, że samolot wzbił się na tyle wysoko by wyrównać lot i prędkość a chmury już dawno są pod tobą wówczas zapala się zielona lampka sygnalizująca gotowość.

Drzwi otwierają się wolno pod naporem powietrza. Wiatr wypełnia wnętrze samolotu a ty ustawiasz się do skoku. Pęd powietrza zdmuchuje ci nogi z stopnia, na którym właśnie musisz te nogi trzymać. Ciekawość sprawia, że mimowolnie spoglądasz w dół a tam... kreski i kropki wyznaczają pola i drogi. Pierwsza myśl - "Co ja tu ku#%@ robię!?" 
Słyszysz odliczanie 3... 2... 1... przechylasz się z instruktorem poza próg i lecisz...

Walka umysłu z instynktem przetrwania następuje już w pierwszej sekundzie. Umysł - świadomy tego co robi próbuje opanować sytuację. Instynkt - zaciska dłonie i próbuje łapać się powietrza, które wdziera się przez kombinezon dostarczając tym samym większego doznania prędkości ponad dwustu kilometrów na godzinę!
Zanim zdążysz przyzwyczaić się do tego stanu otwiera się spadochron. Lekkie szarpnięcie i cudowna cisza a lekkim muskaniem wiatru. Czujesz jak bije ci serce i już wiesz, że chcesz to powtórzyć. Kilka pętli w lewo, kilka w prawo i już jesteś na dole i dotykasz ziemi. Czujesz, że żyjesz a cztery cztery minuty temu byłeś cztery tysiące metrów nad ziemią.

Trzeba tego spróbować!!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz