czwartek, 24 września 2015

Piszą o nas!!

Jeszcze dobrze nie wróciliśmy z Bułgarii i Grecji, a już urywały się telefony! Niby nic, ale okazało się, że jednak robimy coś co przykuło uwagę Zbyszka, reportera Mojej Gazety, bo jak to określił: zarażacie pasją do podróżowania i aktywnego wypoczynku wszystkich, których napotkacie na swojej drodze.
Po krótkiej rozmowie i szybkich opowiastkach o tym, jak było w Bułgarii i co się tam wydarzyło, Zbyszek napisał artykuł. Nie wiedzieliśmy, że będziemy na całej stronie gazety, która wydawana jest  prawie w dwóch tysiącach egzemplarzy! Wow!

A oto, co zawierała gazeta:

"Kiedy miałam 10 lat zaczęłam jeździć z rodzicami na spływy kajakowe. Gdy przychodziło lato, to jeździliśmy co najmniej dwa razy na strumienie i rzeczki i rzeki w całej Polsce.
- Miałam najlepsze wakacje ze wszystkichchwaliłam się kolegom i koleżankom w szkole, gdy wspominaliśmy swoje wakacyjne przygody.
Od zawsze kochałam spływy rzeczkami, kluczenie wśród mielizn i zwalonych drzew. Uwielbiałam ogniska i spotkania z kolegami i koleżankami...
Frajda zapowiadała się tez na spływie kajakowym Nysą Łużycką. Na trzy dni zjechała się ekipa, od 24 września 2010 r., z całej Polski. W piątek wszyscy pokonali 30 km. Akurat byłam już przebrana. Czekałam na ognisko. Zobaczyłam terenówkę z otwartą tylną klapą.
- Usiądę sobie – postanowiłam, gdy coś mnie skłoniło, żeby to zrobić.   
Akurat wracał Gerard. Spojrzał na mnie.
- Możesz tutaj zostać. A nawet jeździć ze mną na wycieczkiśmiał się.
- Nie można nie skorzystać z tej propozycjipowiedziałam zainteresowana, jak ciekawe muszą być wyprawy, tym razem lądowe - samochodem terenowym.
Od tej chwili wiedzieliśmy, że będziemy razem z Gutkiem, bo tak wszyscy mówili do Gerarda.
- Bardzo sympatyczny, cały czas uśmiechnięty, jak japomyślałam.
- No i wysoki, przystojny, bardzo spokojny i wyrozumiałydotarło do mnie.
Ten zbieg okoliczności był jak zrządzenie losu. Problem w tym, że ja mieszkałam w Szczecinie, a Gutek w Żaganiu. Byliśmy od siebie 300 km. Ale się wzajemnie odwiedzaliśmy.
- Potrafi przyjechać do mnie co tydzień. To się nazywa poświęceniemyślałam, pełna podziwu.
Najgorsze miało jednak nastąpić, rok później.
- Można pojechać do Danii. Jest wymiana młodzieżyprzeczytałam na stronie internetowej naszej szczecińskiej uczelni.
Bardzo spodobała mi się ta oferta.
- Co jednak zrobić. Podwyższać kwalifikacje, czy spotykać się z Gerardembiłam się z myślami.
Zwierzyłam się.
- Jedź. Jakoś wytrzymamy, gdy będziemy rzadziej się spotykać, co miesiącpodpowiedział.
Zdecydowałam się. To był bardzo pożyteczny czas, spotykaliśmy się co miesiąc, ale widzieliśmy prawie codziennie, gdy gawędziliśmy przez Skype.
Wymiana młodzieży zakończyła się w czerwcu.
- Mam niespodziankę... - powiedział tajemniczo Gutek.
- Jaką? - zapytałam się, nie mogłam się doczekać odpowiedzi.
- Jedziemy terenówką do Rumunii. Będziemy razem całe trzy tygodniezaproponował.
- Nie wiem, czy odnajdziemy się tam... - zastanawiałam się.
- Damy radę. W ubiegłym roku zwiedzałem nasz kraj. Zrobiłem rajd dookoła Polski. Dałem radę i była moc niezapomnianych wrażeńprzekonywał mnie Gutek.
I przekonał. Było wspaniale. Zamki w Siedmiogrodzie, Bukareszt, pyszne owoce nad Morzem Czarnym...
Pierwszą rocznicę naszego związku uczciliśmy na kolejnym spływie Nysą Łużycką. Był toast... . Przy ognisku.
Naszą pasją były kajaki, i wyprawy terenówką. W 2012 roku byliśmy ze znajomymi, czterema samochodami w Rumunii i Mołdawii. W 2013 r. pojechaliśmy... nad Morze Kaspijskie. Po drodze zwiedziliśmy Osetię Północną, Czeczenię, Inguszetię, Dagestan. Byliśmy na Krymie.
- Jeszcze miesiąc później i nie zwiedzilibyśmy tego wspaniałego zakątkamówiliśmy z zadowoleniem.
Miesiąc później zaczęła się tam akcja Rosjan z zielonymi ludzikami.
W 2014 r. byliśmy w Albanii. Zwiedziliśmy też Czechy, Czarnogórę, Chorwację... W tym roku pojechaliśmy terenówką do Grecji. Spaliśmy na plaży, nad Morzem Egejskim. Rano budziło nas stado szczebioczących wesoło delfinów.
- I znowu powiększyła się moja kolekcjapochwaliłam się, pokazując nowe muszelki.
- Znowu mnóstwo do kolekcjiśmiał się Gutek.
I najważniejsze wydarzenie. Byliśmy w Bułgarii koło miejscowości Wraca. Zwiedzaliśmy w górach jaskinie Lednica. Wstałam wcześnie rano, piękna okolica górzysta, wkoło pełno zieleni. Spaliśmy na pięknej ukwieconej łące. Akurat pasło się koło nas stado dzikich koni.
- Wyjdziesz za mnie? - uklęknął i zapytał się Gutek.
- Tak, tak, taksamo wyszło ze mnie to słowo.
Łożył na palec pierścionek i dał duży piękny bukiet polnych kwiatów.
- Zbierałem się godzinępochwalił się.
- A pierścionek woziłem już z miesiąc. Czekałem tylko, żeby były takie piękne okoliczności do wręczenia - powiedział.
Niespodzianka była zupełna. Tylko jeden mały drobiazg. Rozmiar pierścionka był z innego palca. Zmniejszyłam.
- To nie problem. Ważne intencjeśmialiśmy się.
Jeszcze nie postanowiliśmy kiedy ślub i gdzie zamieszkamy razem. To kwestia niedalekiej przyszłości.
- Pewnie sam problem się rozwiąże. Jak wszystko wspaniale idzie po naszej myśli, w naszym życiu – śmiejemy się.

Magdaleny Władyki wysłuchał Zbigniew Janicki

GLiM – tak nazwaliśmy to, co robimy. Nazwa oznacza: Góry, Las i Morze. Mamy bloga i kanał na youtube, pod nazwą GliM Project. Chcieliśmy zrobić kilka koszulek z nadrukiem GliM. Mieliśmy chętnych na... 50.

W aucie mamy łóżko, kuchenkę gazową, krzesła i stół. Nawet mamy specjalny namiot z prysznicem. Jesteśmy samowystarczalni."

GLiM!
#czucprzygode



poniedziałek, 21 września 2015

Pożegnanie wakacji

Dzięki zaproszeniu naszych kolegów z Kołobrzeg4x4 oraz, którzy poprzez forum użytkowników Land Rover - Land Klinikę, wybraliśmy się na skromną z założenia imprezę charytatywną. Tematem imprezy była nie tylko integracja w terenie ale przede wszystkim pomoc małej Marysi z Karcina, która choruje na glejaka.

Skromna impreza nabrała rozpędu i z zakładanego zakończenia wakacji powstała niezła charytatywna impreza połączona nie tylko z offroadem, a w szczególności ze zbiórką pieniędzy na leczenie małej Marysi!
Dzięki zaprzyjaźnionym firmą i osobom prywatnym, a w tym także GLiM, na aukcje trafiły takie rzeczy jak: taśmy do oplatania drzewa podczas używania wyciągarki, snorkel do LR Defendera, koszulka z autografem młodej gwiazdy pop - Sarsy, kolacje w eleganckim hotelu, malowane obrazy czy fotografie - jednak najdroższy okazał się PenDrive w kształcie Defendera 90, który GLiM dodał do aukcji. :)

My serdecznie dziękujemy za zaproszenie!! Poznaliśmy pozytywnie zakręconych ludzi o wielkich sercach!! :)
Do zobaczenia wkrótce!!

GLiM!
#czucprzygode